Piękny i bestia

Pamiętacie ten film, w którym ta nieszczególnie atrakcyjna dziewczyna zakochuje się z wzajemnością w cudownie przystojnym facecie? Nie? No właśnie, ja też nie. A wiecie, dlaczego? Bo takie filmy są równie rzadkie, co nieoszlifowane diamenty walające się po plażach Bałtyku.

Co jest tylko kolejnym dowodem na to, że Hollywood rządzą faceci. Albowiem odwrotna sytuacja zaistniała nie raz i nie dwa. Ostatnimi czasy mamy wręcz wysyp aktorów specjalizujących się w rolach „brzydkich kolesi, którzy zdobyli piękną laskę”. Seth Rogen, Jack Black, Michael Cera, Jay Baruchel, a nawet Shia LaBeouf – to wszystko są mężczyźni mocno odbiegający typem urody od obowiązującego w Hollywood wzorca „przystojnego faceta”. Zrealizowane z ich udziałem komedie romantyczne, filmy akcji i straszne horrory są jak spełnione mokre sny tych wszystkich nerdów, którzy pracują w Hollywood, a ich nie widać – scenarzystów, operatorów, montażystów i gości, którzy noszą kable.

hottie and the nottie

Koszmarnie zły film, koszmarnie źle zagrany, koszmarnie głupi i z koszmarnym głównym bohaterem. Jakby powiedziała Miranda – „even the notion!”.

I jakkolwiek trzącha mną obrzydzenie na myśl o randce z Joelem Davidem Moorem (a nie jestem Paris Hilton!), nie żałuję im tych filmów. A niech sobie spełniają marzenia. Niech się ślinią. Ludzka rzecz.

Ale tylko pod warunkiem, że my, nieobdarzone hollywoodzką urodą kobiety, też będziemy mogły sobie pofantazjować. I doczekamy się na ekranach aktorek, które choć odrobinę nas przypominają.

natalie portman

Hesher akurat nie był komedią romantyczną, ale postać Nicole doskonale obrazuje sposób myślenia Hollywood o rolach „nieatrakcyjnych” lub „zwyczajnych” kobiet. Należy zatrudnić do nich ekstremalnie ładną aktorkę, po czym założyć jej okulary, zakręcić włosy i ubrać w pstrokate ciuchy – „brzydula” gotowa!

Tymczasem jak wygląda brzydka kobieta w Hollywood? Jak Anne Hathaway, która zagrała „nieładną” nastolatkę w Pamiętnikach Księżniczki i zakompleksioną Lizzie Gilespie w The Low Self-Esteem Of Lizzie Gillespie. Jak Christine Lakin, czyli brzydka koleżanka Paris Hilton w The Hottie And The Nottie (nawiasem mówiąc, za takie filmy jak ten producenci powinni trafiać do więzienia). Jak America Ferrera z Brzyduli Betty (jej największym przewinieniem przeciwko urodzie jest chyba to, że śmie być latynoską). Tina Fey, Minnie Driver, Janeane Garofalo – to są brzydkie aktorki wedle norm amerykańskiego przemysłu rozrywkowego.

Cats-and-Dogs-3

Może, jeśli będę dobrym człowiekiem, w następnym wcieleniu odrodzę się jako ktoś równie brzydki jak Janeane Garofalo.

W takiej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak iść się powiesić.

Miranda Gary

Na szczęście jest jeszcze Miranda. Nawet najbardziej życzliwi nie nazwaliby pięknością aktorki, która odtwarza główną rolę w tym serialu. Miranda Hart godnie reprezentuje nas, normalne kobiety. Wymyślona przez nią i zagrana bohaterka często zachowuje się dziwacznie, jest socially awkward, gada głupoty, potyka się, a zamiast obcisłych krótkich kiecek nosi dżinsy i trampki. Ale nie wygląda bynajmniej jak Zooey Deschanel w okularach. Ma metr osiemdziesiąt i końską szczękę. NIE JEST SZCZUPŁA. I gra główną rolę w serialu. W amerykańskiej telewizji coś takiego byłoby nie do pomyślenia.

Jednocześnie wokół Mirandy kręci się nie jakiś obleśny paskud, ale dwóch pełnowartościowych mężczyzn, w tym jeden naprawdę bardzo przystojny. A my w to wierzymy.

To jest właśnie równouprawnienie.

PS. Przypomniała mi się przy okazji smutna historia ekranizacji powieści dla młodzieży Beastly, będącej współcześnie rozgrywającą się wersją Pięknej i Bestii. W książce główny bohater był przystojnym młodym mężczyzną, którego zmieniono w bestię – stwora przypominającego niedźwiedzia, całego owłosionego, z kłami i pazurami. Dziewczyna, która go uratowała, była przeciętnej urody rudzielcem, ale w oczach zakochanego chłopaka stawała się cudem. Oto opisana powyżej Piękna i Bestia w wersji Hollywood. Mam nadzieję, że to zdjęcie wystarczy za puentę.
beastly

16 comments

  1. Ja szykuję się właśnie do wpisu o Mirandzie (o serialu i o samej Mirandzie Hart), ale chciałam tylko zauważyć, że takie wmawianie widzom, że aktorka jest brzydka uprawia się głównie za oceanem. Jakby w Europie zdawano sobie sprawę z tego, że nie każdy wygląda jak Monica Bellucci i starano się to odzwierciedlić na ekranie.

    • W Europie faktycznie standardy „urody” nie są tak wyśrubowane jak w USA (np. nie ma tylu operacji plastycznych), ale takich bardziej normalnie wyglądających aktorów też rzadko się zatrudnia. Zwłaszcza kobiety. Przypomina ci się jakaś np. francuska komedia o opisanym powyżej schemacie? Brzydki on, piękna ona – to tak. Odwrotnie? Nie za bardzo. A takie na przykład polskie kino czy seriale to już w ogóle jakiś matrix jeśli chodzi o urodę i ludzi, i wnętrz i miast 😉
      A jeszcze zupełnie inną kwestią jest to, że w Hollywood brzydka=gruba, bo są kobiety o nieoczywistej urodzie (np. Uma Thurman), które dostają główne role, ale gdyby nie nosiły rozmiaru zero, to z pewnością by ich nie dostały. Ale właściwie to temat na osobny post.
      Uważam, że o Mirandzie (Hart) należy pisać ciągle i na okrągło i sobie wynajduję preteksty 😉

      • Miałam kiedyś przyjemność słuchać, jak polski operator, Sławomir Idziak, opowiadał, jak to kamera robi ze zjawiskowo pięknej kobiety, jaką jest w jego odczuciu Uma Thurman, kogoś zdecydowanie brzydszego. Obecni mężczyźni oburzyli się, że przecież sfilmowana Uma Thurman jest bardzo ładna, więc czy chce on powiedzieć, że na żywo wygląda jeszcze lepiej? Więc tutaj de gustibus, jeśli mówimy o twarzy, ale oczywiście nadal pozostaje kwestia rozmiaru zero i braku aktorek, które odbiegają od schematu 90-60-90. Mnie osobiście o wiele bardziej wkurzają idealne zęby.

      • OK, jeszcze na marginesie, Brytyjczykom też zdarzają się wpadki. Np. strasznie mnie w „Love Actually” irytuje wmawianie widzowi, że Martine McCutcheon ma grube uda. No nie ma, ma całkiem normalne, a poza tym jest śliczna jak obrazek. Ale oprócz tego ten film ma całkiem przeciętne kobiety (ignoruję Keirę Knightley), Emmę Thompson, Laurę Linney (BTW, Karl jest piękny, że jak te piękne, skąpo ubrane amerykańskie dziewczyny pojawiają się na ekranie, to mam poczucie, że Colin wszystko to sobie wyśnił podczas lotu – bo wygląda to jak plan filmowy.

      • Coś mi WP szaleje dzisiaj. Miało być: Laurę Linney (BTW, Karl jest piękny, Linney w tym filmie zdecydowanie przeciętna i szara, a jednak jemu się podoba i właściwie mają szansę na związek – więc ha, wymyśliłam kontrprzykład!)

        A tu miało być o tym: że jak te piękne, skąpo ubrane amerykańskie dziewczyny pojawiają się na ekranie, to mam poczucie, że Colin wszystko to sobie wyśnił podczas lotu – bo wygląda to jak plan filmowy. I to do filmu porno.

      • Tak, Linney i Karl to coś w rodzaju Pięknego i Bestii – ale to znów Brytyjczycy 😉
        Wśród tych amerykańskich dziewczyn jak z obrazka jedna to January Jones, czyli Betty z Mad Men. Widać wtedy, jak bardzo jej służy aura lat 60-tych, a jak bardzo jej nie służy atmosfera amerykańskiego filmu porno 😉

  2. Obok Mirandy jest teraz też Lena Dunham czyli Hannah z Dziewczyn (a więc jednak Stany, może coś się za jej sprawą tam zmieni). Choć jak ją wyfotoszopują to jest naprawdę ładna.

    • Nie oglądam „Dziewczyn” (wciąż czekają na liście „do obejrzenia”), ale jej facet chyba również wygląda dość zwyczajnie, prawda? Niewątpliwie robi wielką robotę, pokazując normalnych ludzi, ale na powyższy schemat też się nie łapie 🙂
      (Każdy jest ładny jak go wyfotoszopują. Nawet ja.)

    • Zgadzam się absolutnie, Uma Thurman z pewnością dla wielu jest cudownie piękną kobietą. Dla mnie akurat nie jest. Zdecydowanie bardziej podoba mi się rzeczona Lena Dunham, mimo okropnych, tłustych ud i wrodzonej tendencji do ekshibicjonizmu 😉 Ale gdyby schudła do schematu 90-60-90 (albo podobnego),pewnie by na swój temat nie usłyszała złego słowa.
      A idealne zęby irytują mnie również. Zwłaszcza raziły mnie w wykonaniu Johna Noble’a we Fringe, bo ten jego za przeproszeniem przechodzony naukowiec zdecydowanie nie powinien takich mieć (chociaż z czasem się przyzwyczaiłam). Ale cóż, w Hollywood wszyscy takie mają. Brytyjczycy mają przeważnie normalne zęby za to, chwała im za to.

  3. Też bym chciała Bestię i Pięknego, ale muszę zadowolić się tylko (aż!) Mirandą. Niestety opór amerykańskich odbiorców i krytyków wobec zwykłych ludzi na ekranie jest olbrzymi. Mało która aktorka i kobieta jest w stanie wytrzymać co sezonowe wylewanie na nią pomyj tj. to miało i ma miejsce np. w przypadku Melissy McCarthy czy Leny Dunham.

    • Pomyje nieustająco wylewają nawet na Christinę Hendricks, bo JAK ONA ŚMIE mieć takie wielkie cycki. Powinna sobie zmniejszyć, bo wygląda GRUBO. Co potwierdza moją tezę, że możesz być brzydki w Hollywood, pod warunkiem, że twój rozmiar nie przekracza zero.

      • Świetny tekst i zakochałam się w Lenie Dunham – jej odpowiedź zwaliła mnie z nóg 🙂 Mam nadzieję, że wytrwa w swoich postanowieniach, bo nawet najtwardszy człowiek może się załamać, gdy czyta tak straszne (i debilne) rzeczy na swój temat.

        Przerażające jest to, że w USA 60% ludności ma nadwagę. A oni wypisują takie rzeczy. Jak ci wszyscy ludzie się z tym czują?? W ogóle to jest koszmarnie pruderyjny kraj, o ile mi wiadomo. Na przykład matki karmiące dzieci piersią na ulicach spotykają się z jeszcze gorszym ostracyzmem, niż w PL. Zaiste, maksymalna hipokryzja.

  4. O, jaka potrzebna notka. Serdecznie dziękuję, uwielbiam, kiedy ktoś zwraca uwagę na takie rzeczy. Stanowczo za rzadko zaglądam (przekleństwo fejsbuka, zapominam sprawdzać blogi, których tam nie ma), ale ogromnie cenię Twoje teksty.

    • Ojej, naprawdę? Strasznie mi miło 🙂 Na fejsbuku mnie nie ma, bo wydaje mi się, że przy takiej liczbie czytelników to bez sensu, a poza tym i tak spędzam tam zbyt wiele czasu…

Dodaj komentarz