Są rzeczy, których nie rozumiem

Są rzeczy, których nie rozumiem. Tak naprawdę zupełnie, kompletnie, całkowicie i absolutnie nie jestem w stanie ogarnąć umysłem. A jedną z takich rzeczy jest ten trailer:

Czy ktoś może potrafiłby mi wytłumaczyć, dlaczego film o jakimś psychopacie zapowiadany jest na Walentynki? Czy ktoś może mi wyjaśnić, dlaczego Christian Grey uważany jest za ideał mężczyzny? Dla mnie to się naprawdę niewiele różni od tego:

Zaiste, świat (popkultury) nie przestaje mnie zadziwiać.

15 comments

  1. Ja też chcę wiedzieć co w Greyu jest takiego pociągającego, fuuuj! Jak myślę o tym, że te koszmarne ksioopka zostały bestsellerami nie tylko w USA (tam się dzieją dziwne rzeczy, więc jeszcze bym to pojęła), ale i w całym świecie, to aż mnie strach nad przyszłością literatury oraz popkultury ogrania. Bo ta trylogia to koszmar nad koszmary – źle napisana, splagiatowana (nie bójmy się użyć tego słowa, zmiana imion nie zmienia charakteru postaci – Ana i Grey to Bella i Edek), pozbawiona jakiejkolwiek wiarygodności psychologicznej, całkowicie aseksualna (a ponoć erotyczna…) i posiadająca chyba najobrzydliwszą parę jaka kiedykolwiek powstała… Ale film i tak obejrzę, chętnie po nim pojadę, a co! A w środku będę płakać za Jamie Dornanem, chlip!

    • E tam, przyszłość literatury przeżywała już nie takie gnioty i to w dodatku uznane za Wielką Literaturę. Natomiast mnie przeraża na poziomie ludzkio-osobistym fakt, że Christian Grey może się komukolwiek podobać. Przecież to jak zaproszenie do przemocy domowej.

      • I tego się trzymajmy, że będzie dobrze, musi być;). A to, że Grey się podoba i, co gorsza, jest uważany za ideał mężczyzny jest naprawdę przerażający, to fakt. Bo związek z psychopatą jest przecież taki romantyczny!
        A jak tam wrażenia po powrocie The Fall? Kurcze, przez tą przerwę zapomniałam jaki Dornan potrafi być przerażający! Szczególnie scena w pociągu zrobiła na mnie wrażenie tą swoją niby-normalnością, aż miałam ciarki! Uwielbiam ten serial za to, że w takich niepozornych scenach potrafi wzbudzić w widzu dreszcz emocji, chcę więcej!

      • Jeszcze nie oglądałam, czekam na całość. Dornan jest w tym serialu absolutnie nieprawdopodobnie straszny.

        A jeszcze wracając do Grey’a – w jego przypadku przynajmniej od razu wiadomo, że jest psychopatą, w końcu lubi wiązać kobiety i bić je pejczem. Ale dokładnie identycznie zachowują się te wszystkie wampiry i inni romantyczni książęta, a nikt nie nazywa ich psychopatami ani przemocowcami, tylko Romantycznymi Kochankami. Wrrr.

  2. Z jednej strony nie dziwię się temu wcale, bo sama miewam dziwną słabość do mhocznych bohaterów. Z drugiej – dziwię się, bo to jest opowiastka z cyklu „jak mały Jasio wyobraża sobie BDSM”, niemożebnie naiwna i słabo napisana, i durna po prostu, co tu dużo mówić. A mhoczny bohater, jak podejrzewam, będzie polukrowany nieznośnie. Zwłaszcza że odtwórca głównej roli ma w sobie tyle mroku, co biedronka mniej więcej.

    • Ano właśnie, mhoczny to mhoczny, można zrozumieć, ale pseudomhoczny stalker (mnie to stalkerstwo wszystkich wampirów i innych Greyów doprowadza do nerwowych drgawek), który zabrania ci źle się odżywiać i w głębi duszy jest cudowny i kocha cię nad życie?

      Dla mnie najlepiej podsumowała 50 shades of Grey Caitlin Moran: „Fifty Shades Of Grey is about a shy, studious, 21-year-old virgin who, in exchange for being repeatedly beaten on the clitoris with a hairbrush, gets an iPad and a go on Christian Grey’s helicopter.”

  3. Och, a widziałaś trailer do drugiego sezonu The Fall? Absolutnie arcydzieło. I tak, wciąż bawi mnie, że Jamie Dornan, który w The Fall jest tak creepy, że wciąż się dziwię, że jego bohatera nie zatrzymał na ulicy pierwszy lepszy policjant za ogólną podejrzaność, gra Grey’a.

    • Ale w sensie ten?

      W The Fall Jamie Dornan jest najbardziej przerażający w tym, że jest tak całkowicie zwyczajny. W sensie patrzysz na niego – normalny facet. A tu taka niespodzianka.

    • A w ogóle to mnie to też bardzo śmieszy. Ale pewnie potencjalne widzki Grey’a w życiu nie trafią na The Fall (dobra, może za 20 lat), więc nie ma ryzyka, że się przerażą 😉

  4. Właśnie mi się przypomniało – jakiś czas temu zwinąłem z bookcrossingowej półki w mojej bibliotece 50 Twarzy Greya z zamiarem przeczytania i zobaczenie, o co ten cały hałas. Niestety, siostra mi zabrała książkę. I nie chce oddać.

    • Jakby udało ci się ją wyrwać siostrze i przeczytać, koniecznie napisz recenzję!

      Ja czytałam tylko fragmenty opublikowane w jakimś czasopiśmie i wciąż mam plan zapoznać się z resztą, ale potem mi się przypomina, że właściwie po co to robić, tyle jest ciekawych rzeczy do czytania na świecie…

      • No dobra, może ty mi wyjaśnisz o co chodzi z tym coraz częstszym w naszej konstelacji blogosferycznej podjudzaniem mnie do czytania koszmarnej literatury? Ja naprawdę odstawiam takie komiczne drama king w trakcie odreagowywania w notkach?

  5. Cóż – dla mnie odpowiedź jest prosta.
    Te dwa filmy różnią się zasadniczo, ponieważ w Greyu to nie o „brudne” relacje i „ostry”, niegrzeczny seks chodzi, a… o zdobycie faceta, który jest idealną partią w oczach koleżanek, i rodziny. Zdobycie faceta, którego posiadanie mile łechta ego nawet wtedy, jeśli w alkowie niemile on łechta czym innym.

    Grey jest obrzydliwie bogaty, ale mimo tego – nadal całkiem młody. Nie zbyt młody, by być nieodpowiedzialny i mieć „głupie pomysły młodości”, ale akurat w wieku idealnym do statkowania się i zakładania rodziny. Jest oczywiście przystojny, bardzo zadbany, dobrze ubrany, zdrowy, seksowny… i wolny, z powodu pojedynczej skazy, ułomności, która jednocześnie nie mogłaby być zbyt wielka, by nie była do przeskoczenia dla głównej bohaterki, ale jednocześnie musiała być na tyle duża, by wyjaśniać, dlaczego takie świetne ciacho nie przygruchało sobie nadal jeszcze jakieś super żony.

    Założenie jest chyba takie, że super laska – kobieta niezwykle atrakcyjna, ale i mądra, pewna swojej wartości – nie zgodziłaby się nigdy na upodlenie. Ale szara mysza, która upodlenie przeżywa całe swoje życie, ponieważ jest chodzącym workiem kompleksów zarówno na punkcie swojego wyglądu, jak i intelektu? Dla niej upodlenie to nic nowego. Jeśli tylko za cenę upokorzenia może otrzymać wymarzonego mężczyznę, to jest na to gotowa…
    Dobrze odzwierciedla to archetyp kobiety bezgranicznie poświęcającej się dla męża – rezygnującej z pracy, uzależnionej od niego finansowo, oddającej się wychowywaniu dzieci i opiece nad domem, ale i całkowicie ubezwłasnowolnionej… Wszystko jest ok, dopóki mąż zarabia dobrze, no i dopóki tego męża koleżanki zazdroszczą. W samoocenie budowanej na opiniach innych bardzo ważna jest reputacja w społeczności, zaś własne poczucie godności nie jest ważne, bo i tak go nie ma w osobie, która ma ze zdrową samooceną problemy.

    Jakbym miała wyciągać sensowne przesłanie z Greya, to byłoby ono właśnie takie: „czekaj cierpliwie. Cierpienia, których doświadczasz, tylko Cię uszlachetnią, ułatwiając zdobycie wymarzonego mężczyzny w odróżnieniu od kobiet, które nigdy takich cierpień i upokorzeń nie doświadczyły… więc może i one są ładniejsze i mądrzejsze i mają większe powodzenie, ale w ostatecznym rozrachunku to Ty jesteś lepsza, właśnie dlatego, że tyle osób mówi ci, jak beznadziejna jesteś”
    Ewentualnie drugim przesłaniem może być: „Tak! On może się zmienić pod wpływem Twojej łagodności, niewinności i poświęcenia!”

    Pesymistyczne? Jak cholera. Ale ze emocjonalnego punktu widzenia osoby wybrakowanej emocjonalnie – całkiem logiczne.

Dodaj odpowiedź do noida Anuluj pisanie odpowiedzi